Wystrzelenie sztucznych ogni to dla nas zabawa, która trwa chwilę, dla naszych zwierząt to cierpienie i strach.

Co najgorsze - huk wystrzałów nie tylko straszy zwierzęta, ale i zabija je. Przestraszony wystrzałem zwierzak może umrzeć na zawał serca, w czasie ucieczki może ulec wypadkowi. Wystarczy wspomnieć ubiegłoroczne zdarzenie z Aleksandrii w powiecie częstochowskim, gdzie uciekający, przerażony pies, nabił się na ogrodzenie, na którym – cierpiąc – wisiał osiem godzin.
Hałas szkodzi też zwierzętom wolno żyjącym w lasach. Ptaki zdezorientowane wystrzałami, rozbijają się o fasady domów lub o inne przeszkody.

Przeglądając Internet, można znaleźć statystyki z Włoch, mówiące o kilkudziesięciu tysiącach zwierząt, które co roku są ofiarami sylwestrowej pirotechniki. W Polsce takie badania nie były prowadzone, jednak znane są liczne historie zwierząt poszkodowanych i zagonionych w wyniku hucznych sylwestrowych badań - wskazują organizatorzy akcji, a także pracownicy schronisk i organizacji, do których trafiają takie zaginione i zdezorientowane psy i koty.

Co roku na przełomie grudnia i stycznia w schroniskach pojawia się bardzo wiele zwierzaków, które wystraszyły się podczas spaceru czy w innych podobnych okolicznościach. Nie pomagają też próby wyprowadzania psów na spacer w innych terminach - szczególnie w większych miastach (i to mimo zakazów) dźwięki fajerwerków w okresie między świętami, a Nowym Rokiem mogą odezwać się w każdej chwili. Dla przykładu - w Dobczycach, w ubiegłym roku, pierwsze wystrzały sylwestrowe rozlegały się już w godzinach porannych – niejako na próbę. Próby odbywały się także w drugi dzień świąt. Podobnie było również i w tym roku.

Każdy z nas może zadeklarować, że powstrzyma się od kupowania i odpalania petard i fajerwerków. Spójrzmy na nasze zwierzaki i zastanówmy się, czy naprawdę Sylwester bez fajerwerków nie zapewni nam szczęścia w Nowym Roku.

Uczyńmy przyjacielski gest w stronę naszych czworonożnych przyjaciół: NIE STRZELAJMY W SYLWESTRA!