Spektakl "Pieta" na dobczyckiej scenie, RCOS godz. 18:00

2013-08-11

Pieta Zenona Fajfera dotyka materii ryzykownej. Autor na naszych oczach ożywia ikonę. Widzimy matkę Jezusa bez wysadzanej drogocennymi kamieniami korony na głowie, za to z bólem, który odbiera mowę, z bagażem zwykłych ludzkich trosk i uczuć, z gradem pytań cisnących się na usta. Niczym w teatrze antycznym, zasiedlonym przez bogów nieobojętnych ówczesnemu widzowi. Spektakl Pieta unika uproszczeń i doktrynerstwa. Widz ma szansę skupić się na człowieku i jego cierpieniu, przez co obraz Matki Boskiej zdecydowanie odbiega od dotychczasowego wizerunku. Maria z Piety to nie dumna ze swojej roli Królowa Proroków i Wieża z kości słoniowej, Wspomożenie wiernych i Pocieszycielka strapionych. Nie jest to również cierpiąca, ale i pogodzona z losem, bolesna figura ze Stabat Mater. To Matka Boska Zbuntowana i Wątpiąca, kobieta z krwi i kości, która powtarza za swoim Synem: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?". To kobieta, która złożyła Bogu tak wielką ofiarę, że teraz ma prawo wypowiedzieć wszystko...

Reżyseria: Zenon Fajfer
Scenariusz: Zenon Fajfer
Obsada: Beata Schimscheiner, Tomasz Schimscheiner
Data: 11.08.2013, godz. 18:00
Miejsce: Regionalne Centrum Oświatowo-Sportowe w Dobczycach, ul. Szkolna 43

Opinie o spektaklu:
"Nie sposób nie ulec wzruszeniu. To zasługa autora tekstu i reżysera sztuki, Zenona Fajfera, który przedstawił Marię w odmienny sposób niż dotąd to czyniono, ale przede wszystkim koncertowo grającej jej postać – Beaty Schimscheiner. Jej Maria to prawdziwa, z krwi i kości, kobieta, która oczekuje na wydanie zwłok syna. Cierpi i odchodzi od zmysłów, ale nie krzyczy, nie miota się po scenie. Szepcze i milczy, za to jak..."

Ewa Kozakiewicz, Gazet Krakowska

"Przy tej Marii – dzięki świetności Beaty Schimscheiner, kobiecie z tej ziemi, mocno z tej ziemi – Bóg blednie. Jest zanadto intelektualny."

Paweł Głowacki, Dziennik Polski

Co czuje człowiek wybrany przez Boga? Człowiek w konfrontacji z siłą, której nie rozumie? Kobieta, za którą zawsze ktoś decydował? Kobieta, która stała się przyczyną – i świadkiem – rzezi niewiniątek? Matka, którą opuścił syn? Skupione, oszczędne aktorstwo Beaty Schimscheiner sprawia, że te pytania brzmią przejmująco.

Joanna Targoń, Gazeta Wyborcza

Fragment wywiadu z Tomaszem Schimscheinerem
Lodołamacz – Bezpłatny Dwutygodnik Nowej Huty

Jaki jest główny temat „Piety”?
Wiara – mądra wiara, a nie gipsowe figurki i obraz Pana Boga z brodą.

Wiem, że „Pieta” posiada także „przedłaźniową” historię. Jak powstał ten spektakl?
„Pieta” oparta jest na tekście Zenona Fajfera, który powstał około 6 lat temu. Początkowo był to dwudziestominutowy monodram, w którym występowała moa żona. Pierwszy raz zobaczyłem to na scenie w Alchemii. Wzruszył mnie ten tekst. Poprosiliśmy Zenona o jego rozwinięcie. Najpierw dodał scenę w której Grek-wyzwoleniec być może obserwuje drogę krzyżową – nie wiadomo czy idzie nią Jezus, czy inny nieludzko skatowany człowiek.(…)

Jakie są najważniejsze zmiany?
Dziś nie jest to już spektakl wielkanocny. Łaźniowa „Pieta” zawiera interakcje z widownią. Dołączyliśmy do niej też kolejną scenę. Rozmawia w niej para – możliwe, że to Piłat i jego żona, w czasie, gdy Jezusowi zakładają już koronę cierniową. Możliwe też, że to Tomasz Schimscheiner rozmawia z żoną Beatą, traktując tę historię jako impuls do dyskusji o transcendencji w teatrze…

Czy zgodnie z założeniami cyklu Niedowiara udało się w „Piecie” opowiedzieć o współczesnym przekraczaniu granic?
W tym spektaklu obecna jest transcendencja – jako porozumienie intelektualno-emocjonalne, które wytwarza się miedzy aktorem i odgrywaną przez niego postacią, a widzem. Teatr jednoczy ich wszystkich i scala w wierze we wspólne idee – dokładnie tak samo jak Kościół.

zdjęcie pochodzi ze strony internetowej Teatru Ludowego w Krakowie